Coraz częściej decydujemy się na skorzystanie ofert banków, proponujących nam tani kredyt. Tak zwane pożyczki za zero mogą być przez potencjalnego Klienta odbierane jako usługa opierająca się na zasadzie: oddasz tyle samo, co pożyczysz, a my na tym zarobimy „zero”.
Pożyczka za zero, czyli drogi-tani kredyt
Oczywiście każdy, kto posiada więcej niż dwa zwoje mózgowe domyśli się, że nie jest do końca normalne, by ktoś chciał nam za darmo wsadzić pieniądze do ręki. Więc gdzie kryją się dodatkowe koszty sprawiające, że pożyczka jest jednak dla banku opłacalna?
Po pierwsze: wszelkiego rodzaju ubezpieczenia. Teoretycznie bank musi mieć pewność, że w przypadku śmierci pożyczkobiorcy, ktoś spłaci istniejące zadłużenie . Dodatkowe ubezpieczenia na wypadek wypadku, pogorszenia stanu zdrowia, czy utraty pracy sprawiają, że tani kredyt zostaje dociążony coraz większymi kosztami.
Bardzo ciekawą praktyką stosowaną przez banki, jest konieczność założenia i prowadzenia konta, w ramach którego rozliczania jest pożyczka.
Bank wyraźnie nas zmusza: należy poosiadać konto bankowe, na które przelewane są kolejne raty. Nie informuje jednak, że posiadanie takiego „przywileju” obciąża nas dodatkowymi kosztami związanym z prowadzeniem konta: opłaty za przelewy, wydanie karty płatniczej, oraz ewentualne opłaty karne za brak odpowiednio dużego przepływu gotówki przez konto.
Tym oto sposobem, decydując się na tani kredyt, zostajemy dodatkowo poczęstowani obowiązkowymi ubezpieczeniami od wszystkiego, oraz nikomu do szczęścia niepotrzebnym kontem bankowym.
Wszystko to sprawia, że pożyczka za zero ma niewiele wspólnego z zerem. Chyba, że mamy na myśli kwestię pokrycia się obietnic bankowych z tym, co dostajemy w rzeczywistości.
Zobacz również Pożyczki darmowe